Ruszamy na Kanadę. Trajektoria lotu wygląda dość okrężnie, lecimy nawet nad Grenlandią i nawet to widać przez okienko. W Vancouver lądujemy jeszcze przed południem tego samego dnia ( dziewięć godzin różnicy czasu) . Podczas krótkiej drogi do pobliskiego hotelu nasz przewodnik informuje nas, 36 turystów o tym, że jesteśmy pierwszą grupą dla której biuro Rainbow ma super niespodziankę. W dniu jutrzejszym będzie możliwość odbycia lotu widokowego aeroplanem nad Vancouver. Super sprawa, a koszt jedynie 320 USD. od osoby. Pokusa jest, ale kwota dość spora za pół godziny latania. Jako że w hotelu dostajemy pokoje już o czternastej, następuje szybki przegląd internetu w poszukiwaniu właściwej ceny przyjemności polatania. Okazuje się że można zmieścić się w stu dolarach. Zgadujemy się ze znajomą parą, która zdecydowanie lepiej potrafi się porozumiewać z lokalsami i dochodzimy do wniosku, że my dzisiaj na własną rękę zaliczymy taki lot. Trzeba tylko dojechać do portu co w tych godzinach nie jest łatwe. Piętnaście kilometrów pokonujemy taksówką w trzy kwadranse, no ale jesteśmy i widzimy latające aeroplany. Kupujemy bilety i o szesnastej wznosimy się w powietrze, wraz z kilkunastoma innymi osobami. Fajny lot nad miastem i cieśniną Oceanu Spokojnego Strait of Georgia. Góry, woda, miasto. Super. Po wszystkim wracamy do hotelu na zasłużony odpoczynek.