Nowy, na szczęście słoneczny dzień. Jedziemy wzdłuż wybrzeży jeziora Ontario do Toronto a tutaj na dobry początek dnia wizyta na najwyższej wolno stojącej budowli w Ameryce Północnej - wieży CN Tower. Wjeżdżamy oszkloną, panoramiczną windą w niespełna minutę, na punkt widokowy usytuowany na wysokości 346 metrów. Całkowita wysokość tej trzeciej co do wysokości wieży widokowej świata wynosi 553 m. Rozpościera się stąd rozległy widok na całe miasto i ogromne jezioro Ontario. I tutaj można spróbować przechadzki po szklanej podłodze, która zapewnia niesamowite i niepowtarzalne doznania. Mnie też ;-). Zjeżdżamy na dół by przespacerować się po dzielnicy finansowej wśród wysokościowców, a także pod nimi gdzie pochowane są podziemne centra handlowe i restauracje. Odwiedzamy główny plac miejski - Nathan Phillips Square przy którym znajdują się dwa ratusze miejskie. Stary, zabytkowy budynek i nowoczesny, będący aktualną siedzibą burmistrza miasta. Jest tutaj oblegany przez turystów napis nazwy miasta i trochę straganów z jedzeniem i chińskimi zabawkami, jest makieta chińskiego smoka bo akurat za cztery godziny rozpoczyna się tutaj trzy dniowy „Toronto Dragon Festival” celebrujący trzy tysiąclecia historii artystycznej i kulturalnej Chin. Możemy porobić sobie kilka zdjęć i trafia mi się wreszcie możliwość zdjęcia w kanadyjce, wprawdzie bez pagaja, ale za to w pięknej – srebrnej :-) Park Królowej z budynkiem parlamentu prowincji Ontario, który położony jest tuż obok największego w Kanadzie uniwersytetu oglądamy już tylko zza okien autokaru, ponieważ wyruszamy w dalszą drogę na wschód, do małego miasteczka Gananoque.