Do Bergen docieramy o 19,30 , najpierw krótki spacer do informacji turystycznej w celu zakupu wycieczki "Norwegia w pigułce" z Voss do Voss na następny dzień. Później dziewczyny zostają spacerując na poziomie około 0 m n.p.m. ja wjeżdżam kolejką linową Floibanen, (taką samą jak nasza Polska na górę Żar, lub Gubałówkę) na miejscowe wzgórze Floien (320 m n.p.m.). Rozpościera się z niego widok na całe miasteczko, morze i odległe góry. No niestety trzysta metrów to za dużo by dojrzeć zwijany dywan z kwiatów, parasol z kwiatów czy drzwi do nikąd. Takie i inne szczegóły Bergen dojrzały moje dziewczyny. Razem przespacerowaliśmy się po wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO hanzeatyckim nabrzeżem Bryggen. Wąskie uliczki i ciemne zewnętrzne arkady są jak podróż w czasie do przeszłości. Zaraz ukazuje się jednak teraźniejszość, samochód z kajakiem na dachu :) To nasz samochód nieopatrznie zaparkowany na "zapleczu" Bryggen, to tak jakby w Krakowie zaparkować za sukiennicami. Mieliśmy sporo szczęścia. Pozostał nocny przejazd do Voss.