Przy obecnym dosyć wysokim stanie wody miałem nadzieję, że jednak uda się do Warty dopłynąć. Pamiętałem jak kilka lat temu płynąłem na podwyższonym jej poziomie, woda co i rusz uciekała mi gdzieś na lewą stronę. Niestety dziś woda okazała się jednak za niska :-( .Znowu czeka mnie stres związany z ewentualnym zakazem pływania w tym miejscu :-(. Chowam aparat i już bez zbędnych postojów zasuwam w stronę Kostrzyna. Przyznaję rację o nie możności dopłynięcia do Warty tą drogą mijanym ponownie wędkarzom i po dwóch i pół godzinie jestem ponownie przy Przystani w Kostrzynie. Kajakarzy jeszcze nie było. Płynę zatem im naprzeciw. Dosłownie kilometr i widzę kilka kajaków płynących w moją stronę. Tak to Oni. Kajakarze płynący dla Olka od Poznania. Krótka wymiana zdań z której wynika że jutro startują o szóstej rano, zatem odprowadzam ich do przystani i żegnam sie oznajmiając że spotkamy się jutro za Kostrzynem. Płynę do Odry a tą jeszcze dziewięć kilometrów rozbijając namiot za tabliczką kilometrażową nr 626 tuż przed zachodem słońca. Cisza i spokój. Tego mi było trzeba :-). Za mną dzisiaj nieco ponad 60 km.