Geoblog.pl    piti628    Podróże    Tajlandia niby baśniowa    Do trójstyku granic Tajlandji, Laosu i Birmy
Zwiń mapę
2022
24
lis

Do trójstyku granic Tajlandji, Laosu i Birmy

 
Tajlandia
Tajlandia, Mae Sai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9097 km
 
Dziś znowu wcześnie, bo do przejechania blisko 500 kilometrów, ale pierwszy etap to półtorej godziny do kolejnego wpisanego na listę UNESCO Parku Historycznego Sukhothai co oznacza „świt szczęścia”, stolicę Królestwa Sukhothaith w III wieku na północy dzisiejszej Tajlandii i stolicę kraju w latach 1238 do 1438 .Tutejsze mury miejskie tworzą prostokąt około 2 km ze wschodu na zachód i 1,6 km z północy na południe. Na 70 kilometrach kwadratowych ziemi znajdują się 193 ruiny. Na środku każdej ściany znajduje się brama. Wewnątrz znajdują się pozostałości pałacu królewskiego i dwadzieścia sześć świątyń, z których największą jest Wat Mahathat. Nie zliczona ilość wielkich posągów buddy. Jest również pomnik króla Ram Khamhaenga Wielkiego, rządzącego od 1279 do 1298 roku, w najbogatszej epoce królestwa Sukhothai. Przypisuje mu się stworzenie alfabetu tajskiego i mocne ustanowienie buddyzmu Theravada jako religii państwowej królestwa. Ogrom terenu do zwiedzania, i krótki czas jaki na to mamy sprawia, że jesteśmy zaskoczeni niespodzianką o której nie było nic zapisane w programie imprezy. Zabrano nas do wypożyczalni rowerów , którymi mogliśmy w szybszym czasie zobaczyć większość z zachowanych, zabytkowych obiektów. Ja osobiście nakręciłem tutaj w ciągu prawie dwóch godzin blisko dziesięć kilometrów. :-)

Odjeżdżamy godzinkę w kierunku Chiang Rai, by w kolejnym fajnym miejscu, nad rzeką Yom zjeść obiadowy posiłek. Po nim ponad czterogodzinna jazda do miejscowości Phayao położonej nad jeziorkiem o takiej same nazwiej, nad brzegiem którego możemy przez pół godziny rozprostować kości. Jest tutaj ładny deptak nad jeziorkiem nad którego przeciwległym brzegiem wznosi się pasmo gór których nazwy nie doszukałem :-(. W mieście tym znajduje się świątynia z największym w kraju posągiem Buddy z epoki Chiang Saen - Wat Si Khom Kham. Obecnie w remoncie. Po zakupach jadalnych robaków o różnym smaku (przez nielicznych uczestników naszej wycieczki), ruszamy na ostatni odcinek dzisiejszej jazdy. Do kompleksu hotelowego na obrzeżach Chiang Rai w którym dane nam będzie odpocząć przez dwie kolejne noce. Jedziemy jeszcze 1,5 godziny docierając już po zmroku. Tam kolacja i czas wolny ;-).



Kolejny dzień rozpoczynamy nieco później niż te poprzednie, wyjeżdżając po sniadaniu na pobliską plantację herbaty - Choui Fong Tea. Tam pół godzinna przerwa z możliwością degustacji kilku smaków parzonej herbaty, po czym jedziemy w stronę Mae Sai – miasta graniczącego z Birmą (obecna nazwa Mjanma) najbardziej na północ wysuniętego miasta Tajlandii. Idziemy zobaczyć most graniczny nad rzeką Ruak łączący Tajlandię z Birmą. Mieliśmy go nawet przekroczyć by poznać przygraniczny kawałek Birmy , ale obecna sytuacja polityczna obu krajów nie pozwoliła na to. Mamy czas na to by pospacerować po najbliższej okolicy i na przykład wyjść po kilkudziesięciu, może nawet kilkuset schodach na wzgórze z buddyjską Świątynią Wat Phra That Doi Wao, z którego to wzgórza rozpościera się dość rozległy widok na sąsiednie państwo. W powrotnej drodze wizyta na miejskim bazarku i zakupy regionalnych „smakołyków”. Są między innymi prażone kasztany, bób no i oczywiście przeróżne robaczki . Za nimi się nie oglądamy ;-). Po godzinie z hakiem odjeżdżamy w stronę „Złotego Trójkąta” Golden Triangle. To trójstyk granic Tajlandii, Laosu i Birmy (stara nazwa lepiej się wymawia ;-) , a w jego pobliże dopłyniemy dużą łodzią motorową typu speed boat . W tym miejscu Tajlandię od Birmy oddziela rzeka Ruak wpadająca tu do Mekongu który oddziela oba te kraje od Laosu. Nasz rejs trwa godzinę lekcyjną, a po nim odjeżdżamy kawałeczek do nadrzecznej restauracji na obiadowy posiłek. Restauracja otwarta na kibiców odbywających się właśnie w Katarze mistrzostw świata w piłce nożnej. Jest nawet flaga Polski i PZPNu. :-). Pojedzeni wracamy do naszej noclegowni, jest dopiero piętnasta, można pójść na basen, albo może gdzieś indziej…Wybieramy drugą opcję. Idziemy poznać najbliższą okolicę, Pomiędzy terenami szkolnymi docieramy do centrum rekreacyjnego nad rzeką Kok i zawracamy bo wkrótce zacznie się ściemniać. Nasz spacer miał siedem kilometrów, a po nim wizyta na basenie lepiej nam „posmakuje”. Już ciemno, i nieco chłodniej a woda niezbyt nagrzana, nie pływamy zatem zbyt długo, bo za chwilę kolacja.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (107)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
piti628
Kowboj
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 1781 wpisów1781 18 komentarzy18 10973 zdjęcia10973 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.11.2023 - 30.11.2023