Geoblog.pl    piti628    Podróże    Tajlandia niby baśniowa    Do Chiang Mai
Zwiń mapę
2022
25
lis

Do Chiang Mai

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9302 km
 
Dziś odjeżdżamy znowu po siódmej , by już o ósmej być pod najbardziej widokową budowlą naszej wycieczki – Wat Rong Khun (Białą Świątynią). Wyjaśnia się skąd nazwa wycieczki- Baśniowa Tajlandia. Biała świątynia wygląda jak pałac królowej śniegu z baśni. Mamy ponad godzinę na nacieszenie wzroku przepięknym widokiem świątyni i całego jej otoczenia. Śnieżnobiała świątynia której ściany i rzeźby są zdobione kawałeczkami potłuczonych luster i szkła, musi wyglądać przepięknie w słońcu. My tego nie widzimy bo słońce schowane jest za chmurami, ale przeglądając w internecie zdjęcia, gdy takowe świeci całą mocą, wydaje mi się, że nasze fotki wyszły całkiem fajnie. Biel budowli była jeszcze bardziej wyrazista na tle pochmurnego nieba. Białe szkło (podobno) symbolizuje czystość oraz mądrość Buddy. Co ciekawe biała świątynia nie jest żadnym zabytkiem , a raczej ciekawostką turystyczną, której budowę rozpoczęto w 1997 roku, a koniec przewidywany jest około roku 2070, kiedy to w sumie będzie wybudowanych dziewięć budynków, w tym: kaplica, hol z relikwiami Buddy, hol z wyobrażeniami Buddy, hol do wygłaszania kazań, hol służący kontemplacji, cela mnichów, galeria sztuki oraz toaleta w kolorze złota (ta już istnieje). Pomysłodawcą i samodzielnym inwestorem inwestycji jest znany tajski artysta i milioner Chalermchai Kositpipat. Wszystko piękne, ale przed nami jeszcze kawał dnia. Odjeżdżamy z tego baśniowego miejsca do którego przybywa coraz więcej autokarów pełnych turystów, i po blisko dwóch godzinach mamy przerwę przy gorących źródłach Mae Khachan Hot Springs znajdujących się po obu stronach drogi Highway 118 łączącej Chiang Mai z Chiang Rai. Są tutaj gejzery z wystrzeliwaną na ponad dwa metry w górę, gorącą wodą. Płynie tędy wąska rzeczka nad którą można posiedzieć mocząc stopy w bardzo ciepłej wodzie. Można też kupić koszyczki z jajami kurzymi lub przepiórczymi które po kilku minutach trzymania w wodzie z gorącego źródła udaje się ugotować, co prezentuje nam nasza przewodniczka Pum. Po pół godzinie jedziemy dalej, drogą biegnącą przez najpiękniejsze, dziewicze tereny Tajlandii, by po godzinie mieć kolejną przerwę. Tym razem w manufakturze istniejącej już blisko dwieście lat, a zajmującej się ręczną produkcją parasolek z papieru w miejscowości Ban Bo Sang. To UmbrellaMakingCentre. Pół godziny poznajemy specyfikę produkcji parasoli i jedziemy do następnej „fabryki”, tym razem produkującej jedwab i wyroby z niego. Spędzamy tutaj ledwo dwadzieścia minut oglądając pełen cykl żywota jedwabników i pochodnych produktów tych „robaczków. Dotarliśmy do pory w której należałoby coś wrzucić do własnych żołądków. Jedziemy na lunch w restauracji położonej w ładnym i przyjemnym otoczeniu. Po obiedzie, najedzeni ruszamy do Gems Gallery Chiangmai – galerii klejnotów wytwarzanej przez lokalnych rzemieślników z najlepszego prawdziwego jadeitu. Oglądamy film o pozyskiwaniu i obróbce tego kamienia, po czym możemy zerknąć na ogromną wystawę zastawioną gablotami z biżuterią w przeróżnym przedziale cenowym na powierzchni aż dwóch akrów !!! Nie było zbyt dużo czasu (bo ledwo pół godziny), by wszystkiemu dokładnie się przyjrzeć, ale dojrzałem malutki naszyjnik warty w przeliczeniu blisko 800 tysięcy PLN. My kupiliśmy tam sobie pamiątkę za trzydzieści kilka :-). Do ostatniej atrakcji (turystycznej) w dniu dzisiejszym jedziemy godzinę, pokonując mozolnie nie kończące się górskie serpentyny coraz wyżej i wyżej do parkingu pod wzgórzem Doi Suthep, na którym znajduje się Wat Phra That Doi Suthep - buddyjska świątynia Theravada, która dla wielu Tajów jest świętym miejscem. Na szczyt wzgórza o wysokości 1053 m.n.p.m. można dostać się schodami pokonując 306 stopni wzdłuż falującej wężowej balustrady, która stanowi uosobienie mitycznego węża Naga, lub wjechać specjalną windą (za drobną opłatą). Wat Phra That Doi Suthep to jedna z najwspanialszych świątyń północnej Tajlandii. Jest darzona ogromną czcią, ponieważ spoczywają tu relikwie Buddy, a każdego roku przybywają do niej tysiące Tajów oraz turystów z całego świata. To przy niej wyksztusiłem z siebie głośne spostrzeżenie, że to podobno w Licheniu jest przepych ;-). Niemożliwe. Świątynia ocieka złotem i generalnie jest tam wszystko bardzo „na bogato”. Jest to jednak budowla zabytkowa a o wyborze miejsca jej powstania głosi legenda: Król Nu Naone wypuścił do dżungli białego słonia, na grzbiecie którego umieszczono relikwie Buddy. Słoń dotarł aż na wzgórze Doi Suthep (stąd wzięła się nazwa świątyni), po czym trzykrotnie zatrąbił i padł martwy. Uznano to za wyrocznię i z rozkazu króla wybudowano w tym miejscu świątynię. Pierwszą stupę ukończono w 1383 r., a na przestrzeni wieków kompleks był wielokrotnie przebudowywany. Są tutaj punkty widokowe z których rozpościera się szeroki widok na całe miasto Chiang Mai położone u podnóża Doi Suthep. Całe miasto jak na dłoni, włącznie z lotniskiem na którym ląduje akurat samolot :-). Nam pozostaje tylko powrotny spacer po 306 schodach w dół i transport do hotelu w Chiang Mai, w którym zagościmy dwie kolejne noce. Dziś dla nas jeszcze za mało atrakcji, tak więc po kolacji jedziemy na oddalony około cztery kilometry od hotelu, nocny bazar :-). Chwilę tam się błąkamy pośród turystycznych tłumów i ruszamy spacerkiem w stronę dzisiejszej noclegowni. Wzdłuż murów miejskich i fosy otaczającej stare miasto, dotrzegamy stadka szczurów przechadzających się po nadkanałowych brzegach. Podziwiamy też tutejsze nocne życie i różne przypadkiem napotkane budowle. Głównie świątynne. Po sześciu kilometrach o dwudziestej drugiej meldujemy się na zasłużony wypoczynek na łożu o trzymetrowej szerokości :-).

DZIEŃ w CHIANG MAI

Dzisiaj luźniejszy dzień. Można go spędzić według własnego uznania, lub skorzystać z jednej z dwóch propozycji biura: wycieczki do jednego z ośrodków zajmujących się opieką nad słoniami, które wcześniej były wykorzystywane do pracy, lub w przemyśle turystycznym, lub wycieczki krajobrazowej do Parku Narodowego Doi Inthanon z możliwością zdobycia najwyższego szczytu Tajlandii o tej samej nazwie (2565 m.n.p.m). Lubię góry, ale jak się okazało że zdobycie szczytu polega na podejściu tylko ostatnich kilkuset metrów z miejsca do którego można dojechać busami, postanowiłem zobaczyć i przeżyć to czego u nas nie ma w tak bliskim zasięgu, a o czym marzyła moja żona jadąc do Tajlandii – spotkanie ze słoniami w ich sanktuarium. To miejsce, które wraz ze wzrostem świadomości ekologicznej działa jako schronisko dla tych dużych zwierząt, gdzie nie są one zmuszane do wożenia turystów ani do cyrkowych „występów”. W zamian gościom odwiedzającym sanktuarium proponuje się udział w przygotowaniu im własnoręcznie jedzenia i karmienie ich tym, pomoc w kąpieli, wspólny spacer i inne atrakcje które nie wymagają tresury zwierząt. W drodze do słoni mamy lunch w miejscu w którym możemy ponapawać się widokiem pięknych motyli żyjących pośród przepięknych storczyków. Po tym przyjeżdżają po nas busy i ruszamy do sanktuarium. Znajduje się ono w pobliżu górskiej rzeki na której organizowane są raftingi. Widzę nawet dwa pontony i żałuję że ja nie mam czasu tego tu przeżyć. Nie można mieć wszystkiego :-(. Widzimy słonie. Stoją i czekają na nas. Jest nas dwadzieścia osób a słoni pięć. Jeden pan i cztery panie ;-). Dostajemy specjalne ubranka i możemy przygotować posiłek dla zwierzaków. Tniemy maczetami grube bambusy, na mniejsze kawałki, te małe rozbijamy pałkami na miazgę, są też robione specjalne pyzy – smakoszki. Możemy podejść do słoni i podać im pożywienie. Widząc papciu w naszych dłoniach słoń wyciąga trąbę, sprawnie łapiąc w nią to co trzymamy i wrzuca sobie do pyska. Można spróbować włożyć mu to bezpośrednio ręką do pyszczka, ale trzeba krzyknąć: bon, bon! bo wtedy otwiera paszczę i wciąga pod jęzor to co mu się włoży :-). Karmimy je przez kilkanaście minut, po czym idziemy wspólnie spacerkiem do rzeki w której słonie się pomoczą a my możemy je poszorować „bambusową gąbką” oblewając rzeczną wodą z rondelków co wprawia wszystkich w bardzo wesołe nastroje. Cali mokrzy odprowadzamy słonie do ich zagrody, a te ocierają się dość zabawnie różnymi częściami ciała o rosnące nie opodal drzewo. Widzimy też jeszcze jednego słonia, ale do niego nie wolno się zbliżać, on dopiero się tutaj aklimatyzuje, po tym jak go odnaleziono po ścięciu kłów :-(. Wracamy do hotelu gdzie za chwilę będzie kolacja, po której nie lada atrakcja dla całej grupy. Dla mnie na pewno. Tajski masaż całego ciała. Nigdy czegoś podobnego nie przeżyłem. Pełen relaks i mnóstwo przyjemności, choć nie był to masarz erotyczny ;-). Zaraz po nim bieg do hotelu, gdzie w dużym holu możemy na żywo pooglądać jedyny (jak się później okazało) wygrany mecz polskiej reprezentacji na mistrzostwach w Katarze . 2-0 z Arabią Saudyjską. Dobry dzień :-).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (119)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
piti628
Kowboj
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 1781 wpisów1781 18 komentarzy18 10973 zdjęcia10973 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.11.2023 - 30.11.2023