Dobrze było tak wcześnie położyć się spać, bo o 5,30 pan robi pobudkę zamieniając na powrót łóżka w siedziska. Jedziemy jeszcze godzinę i piętnaście minut, po czym wychodząc z pociągu w Bangkoku, wędrujemy do pobliskiego hotelu na śniadanko. Jesteśmy pierwsi no to fajnie. Z tarasu widokowego obok stołówki rozpościera się widok na kawał miasta, a na pierwszym planie prezentuje się Świątynia Złotego Buddy - Wat Traimit, ta sama która była naszym pierwszym odwiedzanym obiektem w Bangkoku kilka dni temu, czyli kółko się domknęło :-). O 8,30 ruszamy na wypoczynek do Jomtien w Pattaya .Prawie w samo południe jesteśmy w swoim pokoju na 26 piętrze z widokiem na Zatokę Tajlandzką - zachodnią część Oceanu Spokojnego. Dziś jeszcze tylko spacer po najbliższej okolicy w celu zlokalizowania smacznego jedzonka (w hotelu mamy tylko śniadania), i odpoczynek, szczególnie że nocna podróż w mocno klimatyzowanym pociągu nie wyszła mi na zdrowie. Będę się pocił przez najbliższe trzy noce po zażyciu polopirynki :-(.