Dzisiaj w planie słynne wiadukty w Stańczykach, dlatego ja wyjeżdżam chwilkę wcześniej by zobaczyć podobne, a nie skomercjalizowane jeszcze mosty w pobliskich Kiepojciach. Robią wrażenie, ale po kilku zdjęciach ruszam ku tym najsłynniejszym przy których jeszcze nigdy nie byłem . W Stańczykach przy wieży widokowej nad jeziorem Dobellus Duży , spotykam dziewczyny. Szybkie wspinanko na wysoką wieżę, rzut oka w każdym kierunku i jedziemy pod mosty które widać także z tej wieży. By móc wejść na, lub pod mosty trzeba kupić bilet za 10 pln. Tak właściwie pod mosty wchodzić nie wolno. Mówią o tym tablicę ostrzegawcze, ale ja oczywiście nie mogłem sobie odmówić by zobaczyć jak wyglądają mosty z dołu. Noo, są wysokie. Robią wrażenie. Na górze też. Przy bramie kasowej, dostrzegam mapkę z opisem szlaku do głazu Wilhelma. Zdjęcie głazu robi na mnie takie wrażenie , że postanawiam zobaczyć go naocznie. Jadę sam, odnajduję głaz i jestem zniesmaczony. Na zdjęciu był dużo większy, bynajmniej takie sprawiał wrażenie, w rzeczywistości nie był zbyt duży. Z nieba spada kilka kropel deszczu, a ja gubię się w Puszczy Romnickiej . Krążę po leśnych wertepach krzywiąc jedną z trzech zębatek mojej przekładni rowerowej. Na szczęście daje się jechać, i udaje się wrócić na szlak I dogonić dziewczyny przy kolejnej wieży widokowej w Pobłędzie. Na tym odcinku spotykamy kilku rowerzystów , no ale dziś sobota więc ludzie rowerują. Nasz następny cel to trójstyk granic. Rusy, Polska i Litwa. Docieramy tam po niespełna godzinie widząc wcześniej drona który nas obserwuje, a później gdzieś ginie w pobliżu granicy z rusem. Sam trójstyk w Wisztyńcu to miejsce otwarte dla turystów. Można zbliżyć się prawie do samego słupa, który przed atakiem ruskich na Ukrainę, stał swobodnie przedstawiając tylko oznakowania mówiące że na polską i litewską stronę można wejść, na ruską nie. Obecnie słup i granica odgrodzone są wysokim płotem...Odjeżdżam od trójstyku, na około dwieście metrów by móc na chwilkę wejść na terytorium Litwy. Szybkie selphi z litewskim słupem granicznym i wracam do Polski.