Internety miały rację, nic niepokojącego tej nocy się nie działo. Jest jednak pochmurnie i dosyć chłodno w porównaniu do poprzednich dni. Na tyle że ruszamy w bluzach z długim rękawami. Najpierw na dystansie 1,5 kilometra obniżamy nasz „pułap” o piętnaście metrów , tylko po to by przez cztery i pół kilometra wspinać się o sto dwadzieścia pięć metrów w górę. Na szczęście gdy jest pod górkę, w większości przypadków musi być i z górki i tak jest właśnie teraz. Zjeżdżamy dobre osiem kilometrów lądując przy Sanktuarium Maryjnym w Ludźmierzu . Tam chwila odpoczynku i spacer po kwiecistym parku znajdującym się za Świątynią położoną tuż obok Czarnego Dunajca. Ruszamy dalej by prawie w samo południe po przebyciu kolejnych dziesięciu kilometrów dotrzeć do głównego celu tej podróży, którym były Termy Gorący Potok w Szaflarach. Żona miała karnet dla dwóch osób więc troszkę odżyjemy ;-). Akurat niebo się przejaśnia i robi się coraz ładniej. Bardzo sympatyczny Pan z ochrony pozwala nam zostawić rowery za bramkami obiektu dzięki czemu jesteśmy spokojni że nic nam nie zniknie z osprzętu turystycznego. Lecimy się pomoczyć w wodzie o temperaturze ponad 38 stopni C. :-) Prawie pięć godzin relaksu w prawie wszystkich atrakcjach, najkrócej w saunie, wciąż nas trzyma ciepło ostatnich dwóch dni ;-). Z basenów do schłodzenia po saunie też nie korzystaliśmy, bo z kolei 18 stopni wody to stanowczo za mało :-).